Walka trwa...
Może to nudne ale dla mnie spore emocje. W każdym bądź razie przez kilka dni szansa na pnb spadła prawie do zera. Opowiem dokładnie po dostaniu decyzji żeby nie zapeszać. Trzeba było wyciągnąć grube armaty na pewne interpretacje zapisów prawncych, poświęcić sprawie długie godziny i na końcu usłyszeć od urzędnika: uhonorujemy pańskie argumenty. Ostatnie dni spędzam w urzędach... znów. Lista poprawek jest długa, ale to już w większości piedoły, gdzie nie ma ryzyka, że coś pójdzie nie tak... po prostu czas.
Przeróżne sprawy, nie raz bardziej skomplikowane niż pnb załatwiam na codzień i nie robi to na mnie zbytecznego wrażenia i nie wiedziałem za bardzo co jest grane w tym przypadku, czy może zbyt emocjonalnie podchodzę do tematu, za mało organizacji, za dużo rozważań - za mało działań... ale dziś stało się wszystko jasne, od mojego architekta usłyszałem - zdecydowanie najtrudniejsza drogra administacyjna jaką w życiu odbyłem - a człek jest z niego doświadczony a i w firmie niebylejakiej pracował, a obecnie już na emeryturze.
Nic to, czekam na dobre wieści a Wam życzę dużo dobrej pogody :).